środa, 13 kwietnia 2011

Oddają się swojej profesji bez reszty...

Aktorów filmowych można by podzielić na dwie grupy. Pierwsza to Ci, którzy przychodzą na plan i grają swoje, bez większego zagłębiania się w rolę. Drudzy natomiast, oddają się swojej profesji bez reszty, jednym słowem są w stanie dla roli zrobić wszystko. To wyznawcy słynnej metody opracowanej przez Stanisławskiego, stosowanej w Actor's Studio. Aktor całkowicie utożsamia się z graną postacią, korzystając z własnych przeżyć i emocji, by odtworzyć psychologiczny i emocjonalny rozwój swojego bohatera. Poniżej lista największych filmowych freaków:

Russell Crowe – przygotowując się do filmu „Pan i Władca: Na Krańcu Świata” kazał do siebie mówić „kapitanie” również poza planem.

 
Edward Norton – wziął udział w turnieju pokerowym w Las Vegas przed „Hazardzistami”.

 
Adrien Brody – na planie „Obłędu” nie rozstawał się z kaftanem bezpieczeństwa i kazał zamykać się w izolatce, a w przerwach zdjęciowych nic do nikogo nie mówił.

 
Jack Nicholson – w „Locie Nad Kukułczym Gniazdem” jadł tylko naleśniki, dochodząc do wniosku, że to doskonale pasuje do roli jego bohatera.

 
Lance Henriksen – jadł natomiast tylko suchy chleb i pił wodę w ekranizacji „Studni i Wahadła”, gdyż dowiedział się, iż tak właśnie postępował przez niego grany Torquemada.

 
Viggo Mortensen – nie rozstawał się z mieczem przygotowując się do roli Aragorna we „Władcy Pierścieni”, przez co został zatrzymany przez policję.

  
Sean Penn – nie przyjął roli w „Mieście Ślepców”, bo reżyser nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, jakiego koloru zasłony miał jego bohater w swojej sypialni, co było kluczowe dla zbudowania pełnego portretu psychologicznego przez aktora.

 
Dustin Hoffman – nie otrzymał roli w „Przełomach Missouri”, ponieważ prosił o półroczne przesunięcie zdjęć, aby mógł się nauczyć gry na gitarze.

 
Meryl Streep – do „Wyboru Zofii” nauczyła się mówić z polskim akcentem, a do „Koncertu na 50 serc” nauczyła się grać na skrzypcach.

  
Marlon Brando – zagrał w „Pokłosiu Wojny” Freda Zinnemanna po spędzeniu miesiąca w szpitalu dla weteranów wojennych, gdzie poruszał się wyłącznie na wózku inwalidzkim.

 
Nicolas Cage – zjadł dwa żywe karaluchy na planie „Pocałunku wampira”.

 
Robert De Niro – przed rolą w słynnym „Taksówkarzu” Martina Scorsese jeździł po 12 godzin dziennie przez trzy miesiące taksówką. Do „Nietykalnych” kazał sobie uszyć jedwabną bieliznę, ponieważ właśnie taką nosił grany przez niego Al Capone. Do roli Jimmyego Dallona w „New York, New York” nauczył się grać na saksofonie. Do roli w „Ojcu Chrzestnym 2” mieszkał na Sycylii, by przyswoić miejscowy akcent.

 
Christian Bale – do roli w „Operacji Świt” schudł 25 kilo, żeby wyglądać jak jeniec przetrzymywany w wietnamskiej niewoli. Wcielając się w Trevora Reznika, cierpiącego na bezsenność w „Mechaniku” schudł prawie 29 kilo. Dieta byłaby kontynuowana, gdyby nie lekarze obawiający się o jego zdrowie.

 
Heath Ledger – do roli Jokera w „Mrocznym Rycerzu” zerwał kontakt ze światem i zamknął się na kilka tygodni w hotelowym pokoju. Wszyscy doskonale wiemy jak to się niestety skończyło.

  
James Franco – w „127 Godzin” nie grał zmęczenia, był naprawdę wykończony i odczuwał prawdziwy ból w ręce. Przygotowując się do roli Jamesa Deana, zerwał z dziewczyną żeby poczuć samotność swojego bohatera i wypalał po dwie paczki papierosów dziennie. Do Roli narkomana w „Dochodzeniu” na jakiś czas zamieszkał wśród ćpunów na ulicy, a przed filmem „Sonny” z rolą męskiej prostytutki wiele nocy przegadał z rent boys na bulwarze w Santa Monica. Przed zagraniem w „Flyboys” zdobył licencję pilota. Do filmu „Annapolis” przez rok uczył się boksu.

  
Daniel Day-Lewis – przed „Ostatnim Mohikaninem” mieszkał pół roku w leśnej głuszy, ucząc się tropienia i polowania. Spał pod gołym niebem. Do filmu „W imię ojca” kazał zamykać się na kilkanaście godzin w celi więziennej, a asystent reżysera walił co pół godziny w drzwi żeby przypadkiem nie zasnął. Półtora roku uczył się boksu przed „Bokserem”. Do roli cieśli w „Czarownicach Salem” sam sobie zbudował drewniany dom. Do „Gangów Nowego Jorku” zaliczył staż u rzeźnika, a w przerwie zdjęć ostrzył noże. Grając Christiego Browna w „Mojej lewej stopie” nie wstawał z wózka inwalidzkiego, a ekipa poza przenoszeniem wózka, musiała go także karmić i poić.

 
Osobiście doceniam pracę aktorów tak bardzo oddających się swojej profesji. Należy jednak zaznaczyć, że wykonywanie profesji aktora zgodnie z metodą stosowaną w Actor's Studio nie powinno przekraczać pewnych granic, jak chociażby w przypadku Hetha Ledgera, co prawdopodobnie doprowadziło do jego śmierci, czy też Jamesa Franco, który swoim poświęceniem dla roli mógł zranić swoją dziewczynę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz