poniedziałek, 29 lutego 2016

Podsumowanie 88. Gali Oscarów

Kolejny rok i kolejne rozdanie statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej przechodzi do historii. Z ceremonii jak co roku wyszli wielcy przegrani, jak i wielcy zwycięzcy. Nie obyło się bez sensacji, rozczarowań jak i zaskoczeń. Tegoroczne rozdanie poprowadził wszystkim doskonale znany Chris Rock. 51-letni komik całą swoją przemowę poświęcił szeroko komentowanej sprawie braku nominacji dla czarnoskórych aktorów i aktorek. Na samym początku stwierdził, iż zastanawiał się nad rezygnacją z prowadzenia Gali. Wypowiedzi momentami były żartobliwe, a momentami całkiem poważne." Jeśli chcecie czarnoskórych wśród nominowanych co roku, musicie po prostu zrobić "czarne" kategorie. Na przykład - "Najlepszy Czarnoskóry przyjaciel".  "W segmencie upamiętniającym tych, którzy odeszli w tym roku, powinni znaleźć się wszyscy czarnoskórzy zastrzelili przez policję w drodze do kina." Przypomniał także o pomijaniu w nominacjach czarnoskórych artystów w latach 50 i 60. "Wtedy nie protestowaliśmy. Byliśmy zbyt zajęci byciem linczowanymi i gwałconymi, by interesować się faktem, kto zostanie wybrany najlepszych reżyserem. Kiedy twoją babcię wieszają na drzewie, naprawdę trudno przejmować się zwycięzcą w kategorii najlepszych krótkometrażowy film dokumentalny." Na koniec stwierdził, iż czarni powinni po prostu otrzymać szansę na bycie obsadzanymi w dobrych rolach. Na sali zrobiło się dość nieswojo, gdyż większość publiczności tworzyli w tym roku biali. Statuetki rozpoczęto wręczać od przyznania nagród za najlepsze scenariusze. Na scenie pojawili się dwaj wielcy gwiazdorzy Hollywood Russel Crowe i Ryan Gossling. Tutaj nie było żadnej sensacji i nagrody powędrowały w ręce twórców Spotlight za scenariusz oryginalny i The Big Short za scenariusz adaptowany. W przerwie pomiędzy kolejną porcją nagród zaserwowano nam kolejny żart. Była prezentacja nominowanych w tym roku filmów, w których biali aktorzy zostali podmienieni na czarnych. W tym momencie żarty o czarnoskórych nieobecnych zaczęły przestawać być śmieszne, bo ile tak naprawdę można? Po krótkiej przerwie na scenie możemy podziwiać występ na żywo Sama Smitha śpiewającego utwór Writing's On The Wall, motyw przewodni z najnowszych przygód o Jamesie Bondzie, nominowany w kategorii Najlepsza Piosenka. W kolejnej najbardziej interesującej nas części zeszłoroczny zwycięzca Oscara J.K Simmons wręcza statuetkę Alici Vinkander za drugoplanową rolę w filmie The Danish Girl. Tutaj zaskoczenia również nie było, choć bardziej przekonała mnie swoją rolą Jennifer Jason Leigh za doskonałą kreację w najnowszym filmie Quentina Tarantino. Kolejne trzy nagrody to deszcz Oscarów dla Mad Maxa za kostiumy, scenografie i charakteryzacje. Wszystkie trzy statuetki w pełni zasłużenie powędrowały w ręce twórców sequela o przygodach nieustraszonego wojownika pustynnych bezdroży. Na scenie pojawiają się Rachel McAdams i Michael B. Jordan. To historyczna chwila, gdyż po raz pierwszy trzeci raz z rzędu za najlepsze zdjęcia uhonorowany zostaje Emmanuel Lubezki. Takiej sztuki nie dokonał jeszcze nikt. Po raz kolejny wielkim przegranym okazuje się Roger Deakins nominowany za zdjęcia do Sicario. Wielka szkoda, gdyż to już trzynasta bezskuteczna nominacja dla Rogera! Po chwili czwartego już tego wieczoru Oscara otrzymuje Mad Max. Tym razem za najlepszy montaż. To nie koniec, gdyż w następnej kolejności zostają wręczone statuetki za najlepszy montaż dźwięku i najlepszy dźwięk i tutaj również Mad Max nie ma sobie równych i ma już na koncie sześć statuetek! Na scenę wchodzi Andy Serkis by wręczyć nagrodę za kolejną techniczną kategorię, a mianowicie najlepsze efekty specjalne. W tym momencie mamy do czynienia z jedną z największych sensacji tegorocznej  Gali, gdyż zarówno Mad Max jak i faworyzowany Star Wars przegrywają z mało znaczącym filmem Ex Machina. Przed rozdaniem statuetek chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy w tej kategorii. Po chwili na scenie pojawiają się roboty znane nam wszystkim z gwiezdnej sagi. Chwila zamieszania, kilka żartów i Chris Rock zaprasza na salę dziewczynki sprzedające ciastka. To dość mocne nawiązanie do sytuacji z przed dwóch lat, gdzie zaproszono sprzedawcę pizzy. "Leo, Leo, wyskakuj z kasy. Przecież dostałeś niemało za rolę w Zjawie" - żartuje sobie komik. Po krótkiej przerwie Minionki prezentują nominacje w kategorii najlepszy krótkometrażowy film animowany, a nagroda wędruje do chilijskich twórców animacji pod tytułem Bear Story. To pierwszy Oscar dla tego kraju. W tym roku mija 20 rocznica powstania pierwszej części legendarnej opowieści o zabawkach, a mianowicie przełomowej animacji Pixara Toy Story. Woody i Buzz prezentują nominacje dla najlepszego pełnometrażowego filmu animowanego. Tutaj Akademia nie pokusiła się o niespodziankę, choć miała taką możliwość. Zamiast Inside Out mogła przyznać nagrodę oryginalnej Anomalisie. No cóż, Charlie Kaufmann musiał się obejść tym razem smakiem. Na deski teatru wchodzi zespół The Weekend by zagrać utwór Earned It z filmu 50 Twarzy Greya. Patricia Arquette serwuje nam kolejną ogromną sensację, a mianowicie Oscara dla Marka Rylance za drugoplanową rolę w filmie Most Szpiegów Stevena Spielberga. To chyba dla mnie największe rozczarowanie tegorocznej Gali. Pominięcie Sylvestra Stallone za fantastyczną rolę Rockiego Balboy w Creedzie jest dla mnie totalnie niezrozumiałe. Poza tym Rylance był najsłabszym ogniwem w całym zestawieniu tegorocznej piątki aktorów. Zastanawiam się czy członkowie Akademii oglądali omawiane filmy. Oscar za krótkometrażowy film dokumentalny trafia w ręce Sharmeen Obaid-Chinoy za obraz A Girl in the River: The Price of Forgivness. W walce o najlepszy pełnometrażowy dokument niespodzianek nie było. Oscar powędrował do twórców Amy. Chris Rock informuje, iż za sprzedawane na Gali Oscarów ciasteczka zebrano sumę bagatela 65 243 dolarów! Nie zapomniano również o tych, którzy w tym roku odeszli od nas. Kolejnym ogromnym zaskoczeniem był brak nagrody dla fantastycznego krótkometrażowego filmu aktorskiego Shok. Nagrodę otrzymali twórcy niezłego Stutterer. Nie było niespodzianek również w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego, ktorą wygrał najgorszy w zestawieniu Syn Szawła. Na scenie witany owacjami pojawił się Wiceprezydent USA Joe Biden apelujący o zmiany w zakresie ochrony ofiar molestowań seksualnych na uniwersytetach. Lady Gaga wykonało płomienne Til It Happens to You, utwór z filmu The Hounting Ground. Czas na Oscara za Najlepszą Muzykę. Nie mogło być inaczej, statuetka nareszcie powędrowała do Maestro Morricone, który nie dał w tym roku szans samemu Johnowi Williamsowi. Statuetkę za najlepszą piosenkę wyśpiewał sobie natomiast Sam Smith. JJ. Abrams serwuje nam kolejne rozczarowanie wręczając Oscara za najlepszą reżyserię Alejandro Inarritu, który w tym roku kompletnie na nią nie zasłużył. Przecież reżyseria to całość wielu składowych takich jak montaż, aspekty techniczne, scenografie, muzyka, dźwięk itd. W sześciu z tych składowych górą był Mad Max. Zjawa otrzymała Oscara za zdjęcia. Skąd zatem nagła decyzja o nieprzyznaniu Oscara Georgowi Millerowi, który jak nikt inny zasłużył w tym roku na tą nagrodę? Inarritu został nagrodzony chyba tylko i wyłącznie dla zasady, by być trzecim reżyserem w historii z dwoma Oscarami z rzędu za reżyserię. Najlepszą aktorką okazuje się Brie Larson. Na scenie pojawia się Julianne Moore. To moment, który przyszedł dwadzieścia lat za późno, gdyż to właśnie wtedy za fantastyczną rolę w Co Gryzie Gilberta Grape, DiCaprio powinien dostać Oscara. Otrzymuje go tej nocy, wygłasza niezwykle długi monolog, którego nikt nie waży mu się przerwać. To jego chwila, to jego wieczór. Leo nie kryje dumy i ogromnej satysfakcji, że nareszcie się udało. Pozostała już tylko jedna niewiadoma, a raczej formalność, której dokonuje sam Morgan Freeman. Nagroda dla najlepszego filmu nie mogła trafić do nikogo innego jak twórców Spotlight. I tutaj jeden z producentów nie wykazał się inteligencją rzucając dość dziwnym stwierdzeniem w stronę głowy kościoła katolickiego: "Papieżu Franciszku, czas chronić nasze dzieci". To chyba pierwszy z Papieży, który coś w tym kierunku robi. No cóż, niektórzy Amerykanie do inteligentnych istot nie należą i nie mają pojęcia o czym mówią. Finał był zatem taki jak Akademia kocha, bez fajerwerków, spokojny, poprawny, wpasowujący się w kryteria oscarowe. Trudno mówić o jakimś konkretnym wielkim wygranym. Na pewno zwycięzcą można okrzyknąć Leonardo DiCaprio, można mówić o Spotlight, ale czy film, który wychodzi z Gali z ledwie dwiema statuetkami zostanie kiedykolwiek zapamiętany? Czy Inarritu i Lubezki nagrodzony za film, który wychodzi finalnie z trzema statuetkami zapiszą się w historii ze względu na wartość filmu, czy może raczej za wyśrubowane na siłę rekordy? Czy w końcu Mad Max, który dostaje najwięcej Oscarów, ale w mniej znaczących kategoriach jest wielkim zwycięzcą czy raczej wielkim przegranym ze względu na brak nagrody za najlepszą reżyserię? To kwestie dość subiektywne, a mijające lata na pewno dadzą nam odpowiedzi na te pytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz