niedziela, 24 lutego 2013

Przewodnik Oscarowy 2013: Najlepszy Film


I oto najważniejsza i najbardziej emocjonująca kategoria całej Gali Oscarowej. To na ten moment czekają wszyscy zagorzali fani kina. W tym roku nominowanych zostało 9 produkcji, z czego jedna z nich to produkcja nieanglojęzyczna. Jak w przypadku prawie każdej kategorii tak i tutaj nie obyło się bez sensacji. Taką największą dla mnie sensacją jest brak nominacji dla „The Hobbit: An Unexpected Journey” Petera Jacksona oraz dla „Skyfall” Sama Mendesa. „Hobit” jest zdecydowanie najlepszym filmem ubiegłego roku, natomiast „Skyfall” mógłby spokojnie zastąpić miejsce kilku innych nominowanych pozycji.


Nominowani:

"Amour" (Margaret Menegoz, Stefan Arndt, Veit Heiduschka and Michael Katz, Producers)
"Argo" (Grant Heslov, Ben Affleck and George Clooney, Producers)
"Beasts of the Southern Wild" (Dan Janvey, Josh Penn and Michael Gottwald, Producers)
"Django Unchained" (Stacey Sher, Reginald Hudlin and Pilar Savone, Producers)
"Les Misérables" (Tim Bevan, Eric Fellner, Debra Hayward and Cameron Mackintosh, Producers)
"Life of Pi" (Gil Netter, Ang Lee and David Womark, Producers)
"Lincoln" (Steven Spielberg and Kathleen Kennedy, Producers)
"Silver Linings Playbook" (Donna Gigliotti, Bruce Cohen and Jonathan Gordon, Producers)
"Zero Dark Thirty" (Mark Boal, Kathryn Bigelow and Megan Ellison, Producers)

Filmem nieanglojęzycznym nominowanym w najważniejszej kategorii jest produkcja niemieckiego reżysera, Michaela Haneke, twórcy chociażby takich produkcji jak „Das Weisse Band – Eine deutsche Kindergeschichte” (2009) czy też „La Pianiste” (2001). „Amour” opowiada historię Georges i Anny, emerytowanych nauczycielów muzyki, małżeństwa z 50 letnim stażem, którego spokój zakłóca postępująca choroba Anny. To historia o całkowitym oddaniu się i poświęceniu drugiej osobie. Myśl przewodnia jest prosta a zarazem bardzo skomplikowana. Twórca konfrontuje widza z podstawowym zagadnieniem egzystencji człowieka. Co prawda nie jestem fanem Haneke, ale jego najnowsza produkcja przypadła mi do gustu . Sama nominacja dla filmu jest już dużym wyróżnieniem i ogromną niespodzianką. Niemniej jednak jestem zdania, iż „Miłość” została nominowana trochę na siłę i Akademia raczej nie będzie chciała nagradzać obcej produkcji w najważniejszej kategorii.

Najnowsza produkcja Bena Afflecka pt. „Argo” to opowieść o  tajnej operacji ratowania sześciu amerykańskich zakładników porwanych w Teheranie w 1979 roku. Historia oparta na wspomnieniach agenta CIA Tonyego Mendesa. Najbardziej fascynującym elementem całej ewakuacji był kamuflaż. Mendes pojechał do Iranu rzekomo szukać plenerów do nakręcenia filmu science-fiction pt. „Argo”. I choć scenariusz bardzo oryginalny i ciekawy, wykonanie dość marne jak na Afflecka, po którym spodziewałem się dużo lepszego filmu. Affleck próbuje budować napięcie przez dokładne planowanie akcji, zbieranie zespołu, aby na koniec odbić więźniów. Niestety skończyłem oglądać film, a do punktu kulminacyjnego nigdy nie doszło. Affleck na szczęście jest młody i ma jeszcze wiele lat wspaniałej reżyserskiej kariery przed sobą. Niestety wszystkie nagrody, które do tej pory zdobył „Argo” PGA, DGA, WGA, SAG, BAFTA, BFCA oraz HFPA świadczą o tym, że to murowany faworyt do zwycięstwa dzisiejszej nocy. Jeśli tak się stanie, będzie to moja ostatnia przygoda z Oscarową Galą. Szansę są przeogromne również ze względu na tematykę, która dla Amerykanów jest bardzo istotna.

Kolejną produkcją, dla której nominacja jest według mnie totalnym nieporozumieniem to film Benha Zeitlina „Beasts of Southern Wild”. To opowieść o kilkuletniej Huspuppy pochodzącej z patologicznej rodziny, która stawia czoła nadchodzącej powodzi. Mała dziewczynka zaczyna kontaktować się z magicznym światem natury. Film nudny i chaotyczny. Bardzo możliwe, że trzeba było z niego wyłowić jakiś głębszy sens. Mnie się niestety nie udało. Jedynym pozytywnym elementem tego filmu było aktorstwo Quvenzhané Wallis, (więcej przy omawianiu nominacji w kategorii Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa) oraz muzyka Benha Zeitlina oraz Dana Romera.

Kolejnym nominowanym filmem jest „Django Unchained” Quentina Tarantino, według mnie absolutnie najlepszy ze wszystkich nominowanych. Łowca nagród Schultz i czarnoskóry niewolnik Django wyruszają w podróż, aby odbić żonę tego drugiego z rąk bezlitosnego Calvina Candie'ego. Z jednej strony można by mówić o pewnym pastiszu, z drugiej jest to przepiękny hołd, ukłon Tarantino w stronę spaghetti westernów, na których jako młody chłopak się przecież wychowywał. Niestety brutalizm i liczne wulgaryzmy, którymi są nasycone dialogi bohaterów, wykluczają „Django” z potencjalnych produkcji, które stoczą walkę o główną wygraną.

"Les Misérables" Toma Hoopera to adaptacja powieści Victora Hugo zrealizowana w formie musicalu. Były więzień Jean Valjean dzięki pomocy biskupa zdobywa pozycję i zaczyna pomagać biednym i uciśnionym. Wciąż jednak prześladuje go inspektor Javert. Kluczem do sukcesu jest niewątpliwie wystawna oprawa wizualna filmu. Reżyser postawił na piękne scenografie oddające klimat XIX wiecznej Francji. Nie można powiedzieć, że jest to adaptacja w pełni udana, gdyż kilka wątków dość mocno kuleje. Nie uważam też, żeby film miał szanse na zwycięstwo. Po pierwsze Hooper został uhonorowany Oscarem przed dwoma laty za „The King's Speech”, po drugie Akademia nie będzie nagradzała filmu o Rewolucji Francuskiej, skoro w batalii o Oscara znajdują się trzy produkcje opowiadające o amerykańskim patriotyzmie.

Szóstym nominowanych filmem jest „Life of Pi” Anga Lee. Najnowsza produkcja Lee zgarnęła aż 11 nominacji! (lepszy był tylko „Lincoln”). To ekranizacja powieści Yanna Martela. Podczas morskiej podróży z Indii do Kanady statek z całą rodziną Pi Patela tonie. Bohaterowi udaje się przetrwać na łodzi z hieną, orangutanem, zebrą i tygrysem. Zwycięstwo w kateogrii Najlepszy Reżyser jest bardzo prawdopodobne, lecz najlepszym filmem „Życie Pi” na pewno nie zostanie ze względu na tematykę i audiowizualne popisy speców od efektów specjalnych. Ta sama sytuacja miała miejsce podczas nominacji dla Avatara. Akademia nadal nie rozumie, co widzom tak naprawdę sprawia największą przyjemność podczas zasiadania przed ekranem kinowym.

Spielberg jest kochany i wielbiony przez członków Akademii. Każdy jego film jest odbierany z ogromnym zachwytem. Jego „Lincoln” opowiadający o burzliwym życiu szesnastego prezydenta Stanów Zjednoczonych, zgromadził największą liczbę nominacji (12!). Oglądając ten film, mamy wrażenie, że on musi zdobyć Oscara. To taki rodzaj filmu, który całkowicie odpowiada członkom Akademii. Nie jest ani wulgarny, ani nie należy do grupy letnich blockbusterów. Nie jest wizualnym show, a co najważniejsze porusza tematy amerykańskiego patriotyzmu. Moim zdaniem nie jest to najlepsza produkcja Spielberga, nie jest to żadne arcydzieło. Film jest tylko bardzo dobry a jak na wielkiego Stevena po prostu słaby. Jednakże jeśli miałbym wybierać między dwoma faworytami jakimi niewątpliwie są „Argo” oraz „Lincoln”, głęboko wierzę, że zwycięży ten drugi. Szanse na zwycięstwo zwiększają nominacje w najważniejszych kategoriach: Najlepszy Reżyser, Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy, Najlepszy Scenariusz Oryginalny, Najlepszy Montaż, Najlepsze Zdjęcia.

Ogromnym zaskoczeniem (pozytywnym) była dla mnie nominacja dla „Silver Linings Playbook”. Rzadko zdarza się aby Akademia zwracała uwagę na filmy z gatunku mieszanki dramatu i komedii romantycznej. To opowieść o Pacie Solitano, który po tym jak stracił pracę, dom oraz żonę, spędził w szpitalu psychiatrycznym kilka miesięcy. Wrócić do społeczeństwa pomagają mu rodzice, przyjaciele i piękna dziewczyna. Film odznacza się niezwykłą reżyserią jak i montażem. Trudno nie zachwycać się każdą nową pojawiającą się na ekranie sceną. Oczywiście twórcy będą musieli się obejść smakiem, ponieważ nie wyjdą z dzisiejszej Gali z tarczą, lecz zostaną pokonani.

Ostatnim nominowanym filmem jest najnowsza produkcja Kathryn Bigelow „Zero Dark Thirty”, która obok „Argo” oraz „Beasts of Southern Wild” jest najgorszym nominowanym filmem. To kolejna 2,5 godzinna nuda, tym razem o pościgu na Osamę Bin Ladena, którą serwuje nam Pani Bigelow. Tematyka dla Amerykanów niezwykle ważna. Mam jednak nadzieję, że członkowie Akademii zachowają zdrowy rozsądek i nie uhonorują po raz kolejny niesłusznie kolejnego filmu Bigelow.


Wygra: „Argo”
Powinien wygrać: „Django Unchained”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz