niedziela, 24 lutego 2013

Przewodnik Oscarowy 2013: Najlepsze Zdjęcia


To jedna z tych kategorii, która pasjonuje mnie najbardziej, bo to przecież dzięki osobą za kamerą możemy się tak naprawdę delektować tym, co widzimy na ekranie. Z pięciu nominowanych pozycji za zdjęcia, aż trzy będą się ubiegać również o miano najlepszego filmu 2012 roku. Warto zwrócić uwagę na to, iż zarówno ASC jak i BAFTA nominowały dokładnie te same filmy w kategorii Najlepszych Zdjęć. Dla Polaków kategoria ta jest w tym roku szczególnie istotna, ze względu na jedyną naszą nadzieję na statuetkę.

“Anna Karenina” (Seamus McGarvey)

“Django Unchained” (Robert Richardson)
“Life of Pi” (Claudio Miranda)
“Lincoln” (Janusz Kaminski)
“Skyfall” (Roger Deakins)


“Anna Karenina” (Seamus McGarvey) – to jedyny film z całej ubiegającej się o zwycięstwo piątki, który nie został nominowany za Najlepszy Film, co zdecydowanie zmniejsza jego szanse na odniesienie sukcesu w tej kategorii. Irlandzki kamerzysta McGarvey współpracuje z Joe Wrightem już od dwóch dekad, a zaczynał od produkcji krótkometrażowych. To jego druga nominacja w karierze (pierwszą otrzymał za „Atonement”). Obiektywnie jest to najsłabsza z nominowanych produkcji.

Kolejny z nominowanych kamerzystów, Robert Richardson jest niewątpliwie weteranem oscarowej sceny. Do tej pory nominowany był ośmiokrotnie, z czego trzykrotnie wygrywał za zdjęcia w takich filmach jak: „JFK”, „The Aviator” oraz przed rokiem „Hugo”. Z racji tego, iż „Django Unchained” nie ma praktycznie szans na zdobycie głównej statuetki, ze względu na brutalizm i zbyt duże nasycenie wulgaryzmami dlatego drugi Oscar z rzędu dla Richardsona wydaje się być mało prawdopodobny.

Dla Claudio Miranda to druga po „The Curious Case of Benjamin Button” nominacja w tej kategorii. Jego zdjęcia na planie „Life of Pi” to po prostu wizualny i techniczny majstersztyk. Co prawda większość zapierających dech w piersiach scen, które mamy możliwość podziwiać podczas seansu „Życia Pi” zawdzięczamy specjalistom od efektów specjalnych, jednakże osiągnięcie takiego wizualnego cudu nie byłoby możliwe bez ręki mistrza stojącego za kamerą.
Janusz Kamiński, duma polskiego kina a także nasza duma narodowa to żywa legenda wśród kamerzystów. Od 1992 roku współpracuje przy wszystkich produkcjach Stevena Spielberga. To jego szósta nominacja do Oscara. W Kodak Theatre statuetkę odbierał do tej pory dwukrotnie za „Schindler's List” oraz „Saving Private Ryan”. Zdjęcia w „Lincolnie” są nadzwyczajne. Kamiński doskonale uchwycił ducha czasów Abrahama Lincolna. Praca kamery to chyba najmocniejsza strona najnowszej produkcji Stevena. Jednakże szanse na trzecią statuetkę są nikłe, gdyż pokonanie Claudio Miranda wydaje się być zadaniem niemożliwym. Z drugiej strony „Lincoln” jest obok „Argo” największym faworytem do zdobycia statuetki za Najlepszy Film, co w dużym stopniu przyczynia się do powiększenia jego szans w walce o wygraną za Najlepsze Zdjęcia.

Ostatnim z nominowanych jest najlepszy według mnie kamerzysta na świecie, Roger Deakins. To już 10 nominacja do statuetki („The Sawhsank Redemption”, „Fargo”, „Kundun”, „Borther, Where Are Thou?”, „The Man who Wasn't There”, „No Country for Old Men”, „The Assassination of Jesse James by the Coward Robert Ford”, „The Reader” oraz „True Grit”). Deakins niestety jeszcze nigdy nie wygrał i mam wrażenie, że Akademia albo go nie lubi, albo po prostu nie docenia jego ciężkiej pracy. Czy ktokolwiek nakręciłby lepiej zapierające dech w piersiach sceny Szanghaju czy też obszary Highlands w Szkocji?

Wygra: "Life of Pi"
Powinien wygrać: "Skyfall"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz