poniedziałek, 27 lutego 2012

Oscary 2012 - Podsumowanie

84. Gala Oscarów to już historia. Statuetki zostały rozdane. Niespodzianek niestety nie było. Sprawdził się scenariusz, na który najmniej czekałem. Nagrody podzieliły między sobą "Artysta" i "Hugo" (po 5). W najważniejszych kategoriach zwyciężył jednak film Hazanaviciusa. Największymi przegranymi okazały się filmy S. Spielberga "War Horse" oraz "Moneyball" B. Millera. Obie produkcje nominowane były w sześciu kategorii a nie otrzymały żadnej nagrody. Sama Ceremonia dzięki Billy Crystalowi, który poprowadził Oscary po raz dziewiąty, była dużo ciekawsza niż zeszłoroczne rozdanie. Uroczystość otworzył sam Morgan Freeman.  Całość była dość krótka - wszystko zaczęło się tradycyjnie o godzinie 2:30 polskiego czasu a zakończyło o 5:40. I dobrze, nie wiało nudą. Przejdźmy zatem do krótkiej refleksji na temat wielkich zwycięzców i wielkich przegranych.
Najlepszy Film:

Przed Oscarami wszyscy stawiali na "Artystę" i stało się. To według Akademii Najlepszy Film roku 2011. Miałem cichą nadzieję, że może będzie niespodzianka i wygra "The Descendants" albo "Hugo". Można by się zastanawiać czy to faktycznie najlepszy film minionego roku. Na pewno jest to piękny hołd złożony kinu niememu i za to należą się z całą pewnością wyrazy szacunku twórcom. To jakoby powrót do korzeni, gdyż po raz ostatni niema produkcja została uhonorowana w 1929 roku! Pomijając fakt, iż jest to film niemy i czarno-biały, na dodatek to produkcja francusko-belgijska! "Artysta" zebrał w sumie ponad 80 nagród w tym ostatecznie aż 5 Oscarów. Z jednej strony to dobry pomysł, żeby nagrodzić tego typu produkcję. Z drugiej natomiast można było wręczyć statuetkę twórcom "Hugo", który był technicznym arcydziełem. Stało się jak się stało. Nie będę narzekał z tego powodu. Powiem krótko: decyzja po części słuszna, ale nie wpadnę z tego powodu w euforię.


Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy:

Tutaj decyzja jak najbardziej słuszna i statuetka wędruje w ręce odtwórcy głównej roli w filmie "Artysta" - J. Dujardin. Odbierając nagrodę aktor powiedział: "Kocham wasz kraj. Dziękuję Akademii".


Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa:

17 nominacja i dopiero trzecia statuetka (po nagrodach za role w "Sprawie Kramerów" - 1980 oraz "Wyborze Zofii" - 1983) dla "Żelaznej Damy" kina. W pełni zgadzam się z decyzja Akademii. Zwyciężczyni otrzymuje Oscara z rąk Colina Firtha, laureata zeszłorocznej Gali Oscarowej, rozpoczynając swoją wypowiedź słowami: "O, nieee, znowu ona? Ale co mi tam!". Podziękowała też swojemy fryzjerowi, z którym pracuje od 30 lat oraz wszystkim przyjaciołom. Meryl stwierdziła, że już pewnie nigdy nie stanie na tej scenie.


Najlepszy Aktor Drugoplanowy:

Zwycięstwo C. Plummera, które było do przewidzenia, wcale nie jest takie sprawiedliwe. Dużo lepszym aktorem drugiego planu był J. Hill w "Moneyball", a bezkonkurencyjnym okazał się w 2011 roku N. Nolte, który powinien zostać nagrodzony za rolę w "Warrior". Niestety stało się inaczej. Plummer podziękował pieknymi słowami za nagrodę: "Jesteś zaledwie dwa lata starszy ode mnie. Gdzie byłeś przez całe moje życie?" 82-letni Plummer został najstarszym laureatem Oscara w historii Akademii.


Najlepsza Aktorka Drugoplanowa:

Można by powiedzieć, że swoistą rolę odegrała tutaj polityka. Przecież temat podziałów rasowych i czarnoskórych służących w zamożnych domach jest wciąż aktualny. Nie zmienia to faktu, że Octavia Spencer ("The Help") nie miała sobie równych w walce o tegoroczną statuetkę.


Najlepszy Reżyser:

No i również w tym roku doszło do Oscarowego dubletu. Za reżyserię został uhonorowany M. Hazanavicius. "Artysta" zgarnia tym samym dwie, a nawet trzy najważniejsze statuetki, bo przecież jak już wyżej wspomniałem nagrodzony został też odtwórca głównej roli męskiej - J. Dujardin. Według mnie decyzja niesłuszna. Reżysersko pobił w tym roku wszystkich Martin Scorsese. Realizacja "Hugo" jest jedną z najlepszych w dziejach kina.



Najlepszy Scenariusz Oryginalny:

Tą decyzję Akademii powinienem chyba pozostawić bez komentarza. Mimo, iż podobał mi się nowy film Allena, nie rozumiem decyzji o nagrodzeniu "Midnight in Paris" statuetką. Przecież Allen to ignorant, więc po co nagradzać ignoranta, który od 50 lat robi takie same filmy nie różniące się prawie niczym? Jednym słowem - żenada. Nagrodę trzeba było dać "Artyście".

Najlepszy Scenariusz Adaptowany:

Nagroda dla "Spadkobierców" jak najbardziej się należała. Ten film i ta historia to jedno z największych  pozytywnych zaskoczeń tego roku.



Najlepszy Film Nieanglojęzyczny:

Nie mogło być inaczej. Największy faworyt zwyciężył, choć ja po cichu liczyłem, że może jednak uda się zdobyć statuetkę Agnieszce Holland (w nocy jej jeszcze kibicowałem, ale po jej dzisiejszych wypowiedziach,w których m.in. nazwała "Artystę" "jakąś idiotyczną wydmuszką" straciłem do niej całkowicie szacunek). Bez dwóch zdań dużą role odegrały względy polityczne. Jak dla mnie film był tylko dobry. Reżyser zadedykował nagrodę narodowi mówiąc: "Z dumą dedykuję tę nagrodę narodowi irańskiemu, który szanuje wszystkie kultury i cywilizacje i gardzi wojnami i resentymentem".



Najlepsza Charakteryzacja:

Drugi Oscar dla "The Iron Lady". Czy słusznie? Myślę, że tak choć charakteryzacje w "Harry Potterze" też były niczego sobie.



Najlepsza Muzyka Oryginalna:

Nie mogło być inaczej. Zwycięzcą musiał zostać "Artysta". Muzyka w tym filmie odgrywała szczególną rolę, bo przecież nie było dialogów. W filmach niemych nie sposób stworzyć inaczej nastrój i emocje jak tylko muzyką i zachowaniem aktorów na ekranie. Wspaniale klimat Paryża oddawała muzyka w "Hugo", ale nie była aż na tyle dobra, żeby zagrozić murowanemu faworytowi - "Artyście". Ludovic Bource odwalił kawał naprawdę dobrej roboty.


Najlepsza Piosenka:

Kategoria, która według mnie powinna zniknąć. Z roku na rok jest coraz gorzej. Sytuacja ratowana jest tylko wtedy, gdy w danym roku pojawia się na ekranach kin jakiś dobry musical. W 2011 nominowane zostały tylko dwa utwory, z których żaden nie był dobry. Zwycięska piosenka "Man or Muppet" z "Muppetów" nie podobała mi się wcale. Troszkę lepszy okazał się utwór "Real in Rio".



Najlepsza Scenografia:

Bez dwóch zdań "Hugo" zmiażdżył konkurencje w tej technicznej kategorii. Scenografie w tej produkcji sprawiały, że patrzyłem w ekran telewizora jak zaczarowany.


Najlepsze Efekty Specjalne:

Zastanawia mnie co kierowało Akademią, iż dali Oscara za efekty specjalne filmowi, w którym efektów praktycznie nie było. Statuetkę powinna otrzymać "Geneza Planety Małp" albo "Transformers". W tym pierwszym efekty były dość oryginalne a biegające po mieście małpy zapierały dech w piersiach. Efekty z filmu Bay'a znaliśmy juz z jego dwóch poprzednich części, ale to czego dokonali twórcy w części trzeciej jest po prostu nie do opisania. Od czasów "Avatara" nic nie wgniotło mnie w IMAXO'wy fotel tak jak właśnie kolejna część przygód o robotach.


Najlepsze Kostiumy:

I znowu pytam się dlaczego "Artysta"? Przecież tam nie było żadnych wybitnych kostiumów! Panowie w garniturach i panie w sukniach. Oscar dany na siłę, żeby podbić liczbę statuetek temu filmowi. Prawdziwym zwycięzcą tej kategorii jest "Anonymous".



Najlepsze Zdjęcia:

Zdjęcia w "Hugo" to nie tylko najlepsze zdjęcia minionego roku, to jedne z najlepszych zdjęć w historii kina. Wielki ukłon przed R. Richardsonem.


Najlepszy Długometrażowy Film Animowany:

Ze względu na brak nominacji dla "Przygód Tintina" uhonorowany nie mógł być żaden inny film jak tylko "Rango". Doskonała zabawa niekoniecznie dla młodych widzów. Nie rozumiem nominacji dla "Chico & Rita" i "Une Vie de Chat". Dlaczego nominowane zostały animacje z 2010 roku? Czyżby Akademia zapomniała o nich przed rokiem?



Najlepszy Dźwięk:

Kolejny Oscar dla "Hugo". Trudno się wykłócać czy prawidłowo czy nie. Moim zdaniem doskonałym dźwiękiem charakteryzował się także film Bay'a "Transformers 3".



Najlepszy Montaż:

Nie, nie i jeszcze raz nie! Dużo lepiej niz "The Girl with the Dragon Tattoo" został na pewno "Hugo"!



Najlepszy Montaż Dźwięku:

Dobrze, że chociaż za montaż dźwięku został uhonorowany "Hugo", a nie jak za montaż obrazu "Dziewczyna z Tatuażem".


Kolejny rok za nami. Nagrody rozdane. Pewnie wielu będzie takich, którzy będą narzekać i wielu takich, którzy będą się cieszyć wynikami tegorocznych Oscarów. Ja ani nie wpadnę w euforię, ani nie będę zrzędził. Natomiast samą Galę uważam za jak najbardziej udaną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz