środa, 11 maja 2011

64. MFF w Cannes czas rozpocząć!

Dziś po raz raz 64 rusza MFF w Cannes, który od roku 1946 odbywa się na Lazurowym Wybrzeżu, we wspomnianym mieście i potrwa 11 dni. Jury będzie przewodniczył w tym roku amerykański aktor, reżyser i producent Robert de Niro, znany chociażby z takich filmów jak "Misja", "Chłopcy z Ferajny", "Gorączka" czy też "Dawno Temu w Ameryce". Tym samym będzie piątym Amerykaninem w ostatnich 10 latach, który otrzymał rolę przewodniczącego jury tego wielkiego festiwalu. Najważniejszą nagrodą jest oczywiście Złota Palma (fr. Palme d'Or), którą otrzymują twórcy najlepszego filmu. Poza nagrodą główną do zdobycia pozostaje oczywiście wiele pomniejszych.

Najważniejsze z nich to:

Dla twórców filmów pelnometrażowych:
  • Grand Prix – nagroda dla najbardziej oryginalnego pomysłu
  • Prix de la mise en scène (za reżyserię)
  • Prix du Jury – nagroda ta przyznawana jest filmowi docenionemu przez jury za oryginalność bądź też innowacyjność
  • Prix du scénario (za scenariusz)
  • Prix d'interprétation féminine du Festival de Cannes (za rolę kobiecą)
  • Prix d'interprétation masculine du Festival de Cannes (za rolę męską)
  • Le Prix de la Critique internationale – nagroda ta została specjalnie utworzona w 1946 roku, żeby uhonorować Georges Rouquier'a za „Farrebique”.
Dla twórców filmów krótkometrażowych:
  • Palme d'Or du Festival de Cannes du court métrage (za najlepszy film krótkometrażowy)
  • Le Trophée du Festival de Cannes – nagroda przyznawana za całokształt twórczości
  • Prix du Jury du court métrage – nagroda jury dla filmu krótkometrażowego.
Osobiście nie zamierzam śledzić wydarzeń 64 edycji Festival de Cannes, który w swojej historii często bywał kontrowersyjny. Zapoznam się jedynie z listą zwycięzców po jego zakończeniu. Mam jednak nadzieję, że nie dojdzie do takiego skandalu (jak dla mnie) jak chociażby przed rokiem, gdy zwyciężył „Wojek Boonmee, który potrafi przywoływać swoje poprzednie wcielenia” Apichatponga Weerasethakula. Nagroda mogła przypaść chociażby Mike'owi Leighowi za naprawdę dobry „Kolejny rok”. W tym przypadku zgadzam się z opinią jednego z wysłanników „L'Express”, który powiedział: „Widziałem film dwa razy i dwa razy byłem znudzony”. Ja natomiast nie wiem jak zdołałem obejrzeć raz ten film, bo przecież to nie film!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz