87. Gala Rozdania Nagród Akademii
Filmowej przeszła już do historii. Choć zabrakło niespodzianek, a nagrody
przyznano wcześniej wylansowanym przez krytyków faworytom, ceremonię można
uznać za względnie udaną. Zacznijmy jednak od początku. W tym roku w roli prowadzącego
wystąpił Neil Patrick Harris, którego doskonale znamy z komediowego serialu
„How I Met Your Mother”. Choć darzę Harrisa dość sporą sympatią, gospodarzem
okazał się średnim. Co prawda nie osiągnął tak niskiego poziomu jak James
Franco i Anne Hathaway, jednakże równie daleko mu do zeszłorocznej postawy
Ellen DeGeneres, nie wspominając już o największym maestro oscarowych wieczorów
– Billym Crystalu. Opowiadane żarty rzadko śmieszyły, sprawiały wrażenie
odklepywania scenariusza, a sam aktor wydawał się być sparaliżowany stresem.
Mające wypaść oryginalnie wejście na scenie w samej bieliźnie również nie
powaliło na kolana i jeśli Harris w ogóle zostanie zapamiętany w roli
gospodarza, to niestety chyba tylko i wyłącznie z tego powodu.