niedziela, 26 lutego 2012

Oscary 2012 - typy i przewidywania


Już 26 lutego w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu po raz 84 zostaną wręczone Nagrody Akademii Filmowej. Tegoroczną Galę Oscarową poprowadzi po raz 9 doskonały Billy Crystal. Można być zatem pewnym, że tegoroczna Gala nie będzie tak nudna jak ta, którą mieliśmy możliwość oglądać przed rokiem. Billy niejednokrotnie udowodnił, że potrafi wspaniale rozbawić zgromadzoną w Teatrze Kodaka publiczność. Poniżej przedstawiam moje oscarowe typy i przewidywania dotyczące najważniejszych kategorii.
Najlepszy Film:

Po raz kolejny zastanawiam się dlaczego w tej kategorii nominowanych jest tym razem 9 a nie jak to wcześniej miało miejsce 5 filmów. Wiem, można mówić, że to powrót do tradycji przedwojennej, ale czy to ma jakikolwiek sens? Członkowie Akademii muszą na siłę upychać listę filmami, które tak naprawdę nie zachwyciły. Do takich filmów na pewno zaliczyłbym „Midnight in Paris” Woodego Allena. Każdy film tegoż reżysera jest przecież taki sam. Można zatem postawić sobie pytanie, dlaczego Allen nie jest nominowany co roku. Kolejnym filmem, którego nominacja w kategorii Najlepszy Film mnie bardzo zdziwiła to, "Extremely Loud and Incredibly Close" S. Daldry. Nie twierdzę, że jest to słaba produkcja, ale nie jest dobra na tyle, żeby znaleźć się w gronie filmów nominowanych w najważniejszej kategorii. Bez wątpienia skandalem można nazwać nominację dla „The Tree of Life” T. Malicka, który jak dla mnie jest najgorszym filmem ubiegłego roku. Na nominację z całą pewnością zasłużyły „Moneyball” B. Millera, „The Help” T. Taylora, „The Descendants” A. Payne oraz „Hugo” M. Scorsese. „The Artist” jest natomiast wspaniałym hołdem złożonym kinu niememu. „War Horse” dziesiątej nominowanej pozycji, nie miałem niestety możliwości obejrzeć. Wielkim nieobecnym tej kategorii jest jak dla mnie „Warrior” G. O'Connora, co mnie zresztą nie dziwi, gdyż Akademia ma to do siebie, że ignoruje tego typu filmy. Jestem pewien, iż Akademia postawi na „The Artist”, który pokona pozostałych rywali. Osobiście wolałbym, żeby wygrał innym film. Jeśli statuetka miałaby nie powędrować w ręce twórców „Hugo”, który jest technicznym majstersztykiem, to miłym zaskoczeniem byłoby zwycięstwo „The Descendants”.

Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy:

Pomimo doskonałej roli G. Clooney'a w „The Descendants” oraz bardzo dobrej grze B. Pitta w „Moneyball”, nikt nie jest chyba w stanie zwyciężyć z odtwórcą głównej roli w „The Artist” J. Dujardin. Zarówno G. Oldman jak i D. Bichir nie liczą się w tym rozdaniu. Dziwi mnie brak nominacji dla młodego T. Horna z filmu "Extremely Loud and Incredibly Close", która naprawdę odwalił doskonałą robotę.

Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa:

Tak jak J. Dujardin nie ma konkurencji wśród panów, tak samo wydaje się nie mieć konkurencji M. Streep wśród pań. Na uznanie zasługują również młoda aktorka R. Mara, która zabłysnęła w najnowszym filmie D. Finchera „The Girl with the Dragon Tattoo”, V. Davis z „The Help” jak i G. Close w „Albert Nobbs”. M. Williams w roli M. Monroe w filmie „My Week with Marylin” nie zachwyciła mnie.

Najlepszy Aktor Drugoplanowy:

Jedynym zwycięzcą w tej kategorii jak dla mnie jest doskonały Nick Nolte („Warrior”) w roli podstarzałego pijaczka. Wspaniale zaprezentował się także J. Hill w „Moneyball”. Uważam jednak, iż Akademia wręczy statuetkę C. Plummerowi, za rolę homoseksualisty w filmie „Beginners”

Najlepsza Aktorka Drugoplanowa:

Moim faworytem jest tutaj O. Spencer z „The Help” i mam nadzieję, że także takiego wyboru dokona Akademia.

Najlepszy Reżyser:

Nieporozumieniem jest nominacja dla W. Allena oraz T. Mallicka. Nagroda należy się tylko i wyłącznie M. Scorsese, który dokonał czegoś wręcz niemożliwego. Scorsese nie po raz pierwszy udowodnił, że jest mistrzem swego fachu. Wcześniej doskonale wyreżyserował „Gangs of New York”, który został całkowicie zignorowany przez Akademię Filmową. Oscara dostanie natomiast M. Hazanavicius, bo przecież w Hollywood to już tradycja, że Oscar za Najlepszy Film idzie w parze z Oscarem za Najlepszą Reżyserię.

Najlepszy Scenariusz Oryginalny:

Oscar należy się niewątpliwie „Artyście”, jednakże niemal murowanym faworytem jest tutaj „Midnight in Paris” Woodego Allena i jeśli Akademia nie zdecyduje się na „hurtowe” wręczenie „Artyście” wszystkich Oscarów, to nagrodzony zostanie właśnie Allen. Ciekawe czy sam reżyser pojawi się na Gali wręczenia statuetek.

Najlepszy Scenariusz Adaptowany:

Moja statuetka w tej kategorii powędrowałaby dla scenarzystów „Hugo” bądź „The Descendants”. Oba filmy zasłużyły na pochwałę. Nie można zapominać też o scenarzystach „The Ides of March”, którzy również napisali świetny scenariusz. Nominacja dla „Szpiega” to totalne nieporozumienie. Czy ktokolwiek zrozumiał o co tam tak naprawdę chodziło?

Najlepszy Film Nieanglojęzyczny:

Z nominowanych w tej kategorii obejrzałem tylko irańskie „Rozstanie”. Film okrzyknięty przez wszystkich arcydziełem, dla mnie był tylko dobry. Może nie potrafię już oglądać nieamerykańskich produkcji? Kibicuję tutaj Agnieszce Holland, jednakże uważam, że względy polityczne (A. Farhadi jest nielubianym reżyserem przez władze Iranu, dlatego Amerykanie, którzy nie lubią się władzami tego kraju mogą dać mu właśnie Oscara) sprawią, iż nie będzie tutaj żadnych niespodzianek i statuetkę otrzyma produkcja z Iranu. Pogonić obie produkcje może też „Monsieur Lazhar” P. Falardeau.

Najlepsza Charakteryzacja:

Myślę, że jakaś nagroda należy się też „Harry Potterowi” i to kategoria w której powinien zostać uhonorowany. Zagrozić mu może jedynie „Albert Nobbs”.

Najlepsza Muzyka Oryginalna:

Muzyka w „Hugo”, której nuty przeniosły nas na ulice Paryża była naprawdę godna uwagi. Pomimo tego, absolutnym faworytem wydaje się tutaj być muzyka z „Artysty”.

Najlepsza Piosenka:

W tym roku (nie wiedzieć czemu) nominację otrzymały tylko dwie piosenki - „Real in Rio” z filmu „Rio” oraz „Man or Muppet” z „Muppetów”. To kategoria, w której największą rolę odgrywa gust. Mnie bardziej podobał się utwór z „Rio”.

Najlepsza Scenografia:

Najlepszą scenografią wyróżniał się bez dwóch zdań „Hugo”. Zagrozić mu może jedynie „Artysta” jeśli, jak już zresztą wyżej wspomniałem, Akademia zdecyduje się na hurtowe przyznaniu tej produkcji nagród.

Najlepsze Efekty Specjalne:

Efekty specjalne trzeciej części „Transformers” M. Bay'a w IMAX wgniotły mnie po prostu w fotel. Akademia nie uznaje tego typu filmów za poważne produkcje, dlatego Oscara dostanie „Geneza Planety Małp” i to będzie najwłaściwsza decyzja.

Najlepsze Kostiumy:

Zwycięzca w tej kategorii jest tylko jeden: „Anonymous”. Nagrodę otrzyma natomiast „The Artist”.

Najlepsze Zdjęcia:

Nie przesadzę chyba ze stwierdzeniem, iż zdjęcia w „Hugo” były jednymi z najlepszych w historii kina. To co można było zobaczyć na ekranie, jest po prostu nie do opisania. Osobiście kibicuję również Januszowi Kamińskiemu „War Horse”, ale to z czystej sympatii, bo w tym roku na statuetkę na pewno nie zasłużył. Robert Richardson pozostawił konkurencję daleko w tyle.

Najlepszy Długometrażowy Film Animowany:

Kategoria, do której nominacje uznałbym za skandaliczne, bo jak inaczej nazwać brak „Przygód Tintina” w gronie nominowanych? Z produkcji, które znalazły uznanie w oczach Akademii, najlepsza jak dla mnie była animacja „Rango” z doskonałym dubbingiem J. Deppa.

Najlepszy Dźwięk:

Na nagrodę w tej kategorii zasłużył „Transformers 3”. Nie można jednak zapominać o nominacji dla „Hugo”.

Najlepszy Montaż:

Faworytów jest dwóch: „Hugo” i „The Artist”. Wygrać powinien „Hugo”, choć nie przeczę, iż montaż „Artysty” był również doskonały.

Najlepszy Montaż Dźwięku:

Na Oscara najbardziej zasłużył „Transformers 3”, który zostanie zignorowany przez Akademię. Statuetkę zgarnie „Hugo” albo „War Horse”.

Z powyższych rozważań można snuć trzy scenariusze zbliżającej się Gali Oscarowej:
  • Wszystkie statuetki zgarnie tak bardzo faworyzowany „Artysta”, co na pewno nie będzie rozwiązaniem sprawiedliwym, bo mimo, iż film Hazanaviciusa jest pięknym hołdem dla kina niemego, nie zasłużył na zebranie wszystkich nagród, ponieważ w wielu kategoriach niewątpliwie lepszy jest film Scorsese. Warto przypomnieć, że film jest nominowany aż w 10 kategoriach! W takim przypadku, największym przegranym okazałby się „Hugo” (nominacja aż w 11 kategoriach!) Tego typu scenariusz jest bardzo możliwy, bo Akademia udowadniała już nie raz, że nie potrafi doceniać doskonałych filmów Scorsese (jak choćby „Gangs of New York”), a dając mu na siłę Oscara za słabą „Infiltrację”.
  • „The Artist” oraz „Hugo” podzielą się Oscarami. Taki scenariusz byłby najbardziej sprawiedliwy, ale czyż nie za bardzo przewidywalny?
  • Akademia najlepszym filmem uzna „The Descendents”, co byłoby miłym zaskoczeniem i zakończeniem Gali. Nie łudźmy się jednak, ten scenariusz jest najmniej prawdopodobny.
Jeśli miałoby dojść do hurtowego rozdawania Oscarów, osobiście chciałbym, żeby 11 statuetek zgarnął „Hugo”, co jest mało prawdopodobne. Jeśli wygra faworyzowany „The Artist” pewnie powiem sobie: „i po co było siedzieć całą noc, jak wiadomo było kto zwycięży?”. Jeśli spełni się trzeci scenariusz i zwycięzcą zostaną „Spadkobiercy” nie będę krył radości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz